Kolejny raz byłam w Berlinie i kolejny raz dosłownie na chwilę. Tym razem możliwość zobaczenia tego dziwnego miasta stworzona była przez moich pracodawców, którzy wysłali kilka osób na jedne z największych targów pracy w Europie.
Mieliśmy szczęście, że był wśród nas przewodnik, który całkiem nieźle się zna Berlin. Zaprowadził nad do dzielnicy o której istnieniu nie miałam pojęcia, a szkoda, bo takie miejsca są totalnie w moim klimacie.
Kreuzberg to była dzielnica Berlina Zachodniego. Otoczona z 3 stron murem berlińskim przyciągała najbardziej alternatywne osoby, nawet ze Stanów Zjednoczonych. Teraz również to miejsce charakteryzuje się wielokulturowością.
Kreuzberg to też alternatywna sztuka i moda. No i murale, które skradły mi serce.
Kreuzberg jak większość modnych i alternatywnych dzielnic ma dość paradoksalny problem. Przez to, że jest tak modna przyciąga wielu ludzi, którzy mają pieniądze i chcą zamieszkać w tym miejscu. Potem zaczyna im przeszkadzać ciągły hałas i wysyłają petycje do urzędu miasta z prośbą o wprowadzenie ciszy nocnej. Wprowadzenie jej na pewno znacznie zmieni charakter tego miejsca, które nie będzie już takie jak przed wprowadzeniem nowych osób. Rozumiem racje obu stron, ale sorry - ludzie, którzy się zdecydowali na zamieszkanie w tym tyglu WIEDZIELI od początku jakie ono jest.
A na koniec - nawet reklama kiełbasek wyglądała jak małe piece of art <3 :D










Brak komentarzy:
Prześlij komentarz