Następnego dnia w Harbinie poszliśmy zobaczyć słynnego ligera. To krzyżówka lwa z tygrysem. Podobno ogromny. Podobno, ponieważ było za zimno dla niego i siedział zamknięty w ciepłym budynku. It was soo close. Całe szczęście oprócz ligera, centrum miało o wiele więcej do zaoferowania.
Na początku wsadzili nas do totalnie zakratowanego autobusu rodem z Shawshank. To wszystko dla bezpieczeństwa bowiem wjechaliśmy do strefy wolnego wybiegu.
Po przejażdżce pełnej wrażeń, która trwała zdecydowanie za krótko weszliśmy do systemu takich swoistych tuneli, dzięki którym mogliśmy oglądać z bliska około setki tygrysów.
Powyżej widać jak chińska rodzina kupiła sobie żywego kurczaka za ok 30zł, przywiązała za nogi do kija i teraz wystawia go, żeby tygrysy mogły go sobie przekąsić. Ot, taka chińska rozrywka.
Po ok 15minutowej walce kurczaka z przeznaczeniem został on złapany i skonsumowany. Nie wiem gdzie tu jest zabawa.
Wiem, że można też kupić krowę.
Oprócz historii z biednym kurakiem, wypad do Tajgerowa był świetny. Zobaczenie tylu tych wspaniałych zwierząt w jednym miejscu wywarło na mnie ogromne wrażenie.
P.S. Notki będą pojawiać się co tydzień. Zawsze w niedzielę. Do czytania za tydzień! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz