Poszłam spać o 1, wstałam o 4 i ledwo co się obejrzałam już stałam pod gatem nr 25 razem z Agą, Pauliną i cała klasą robotniczą Polski. I to nie jest jakiś słaby żart, tylko na serio 90% pasażerów było panami w średnim wieku, którzy jechali do Szwecji, żeby zarabiać.
Gdy doleciałyśmy i wyszłyśmy z samolotu poczułam się jak bohater amerykańskich filmów, który zostaje wysłany w delegację i zamienia nowojorski szum na głuchą Alaskę. Z samolotu idzie się na piechotę, walcząc z mrożącymi podmuchami wiatru, do terminalu, który ma wielkość sporego baraka. Jeden podajnik bagażu, hala odlotów jest również halą przylotów, dookoła totalnie nic.
Autobus zawiózł nas do centrum Goteborga. Miałyśmy kilka godzin na zwiedzanie. Niestety, kiedy planowałyśmy naszą kilkugodzinną przerwę nie wpadłyśmy na to, że po prawie nieprzespanej nocy po prostu nie będzie nam się chciało chodzić. I tak po marnej próbie obejrzenia bardzo zimnego portu, szybko wróciłyśmy do trochę cieplejszego dworca i jak te niemoty siedziałyśmy 4h nic nie robiąc. No, sorry, może jednak coś zrobiłyśmy bo poszukałyśmy czegoś do jedzenia.
Marnie nam poszło bo nie mogłyśmy się przemóc, żeby kupić coś co jest w Polsce 5 razy tańsze. Myślę, że Paulina wygrała kupując szynkę - 200 zeta za kg. BTW, chyba idę na wieczorny bilard z innymi obcokrajowcami. Opiekunowie bardzo dumnie oznajmili, że będziemy mogli kupić piwko w studenckiej cenie. 18zł.
A. I dałam za bilet autobusowy 130zł. Za dwa tygodnie. mimimimimimi
Wracając do pierwszego dnia, w Goteborgu pożegnałyśmy Agę (Trzymaj się ciepło w Twoim malutkim miasteczku!) i wsiadłyśmy do pięknego pociągu. 2,5h spania później, ze stacji odebrał nas mój Host Dad -dziekan nauk społecznych. Świetny człowiek. Powiedział, że pomoże mi szukać książek do magisterki.
Zaraz po przyjeździe do akademika, dowiedziałam się, że host dad umówił się z niemieckim Lucasem, moim host brotherem, że pojadę do IKEA. Nie wiele myśląc dołączyłam do wypadu razem z Pauliną. Kupiliśmy potrzebne lub mniej potrzebne rzeczy, a nasi host parents (bo dołączyła też host mum) zaprosili nas na obiad. IKEA w Karlstadzie jest czynna pon-pt do 20 a w weekendy do 18.
Tuż przed wyjazdem do sklepu okazało się, że moja kłódka zabezpieczająca walizkę zbuntowała się i uznała, że zmieni sobie kod. Bo mój ewidentnie nie działał. Dzięki Bogu do domu dziekana było niedaleko i po IKEA podjechaliśmy po narzędzia do włamywania i zniszczona kłódka leży już na dnie kosza na śmieci.
Soo long day.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz