środa, 14 maja 2014

Helsinki, Finlandia

Niestety w Helsinkach spędziłam tylko godzin i to co napiszę pewnie będzie mega turystycznym spojrzeniem na to miasto.
Po pierwsze nie wiedziałam, że Rosja miała tak duży wpływ na budownictwo. A po pierwsze pierwsze to ja w ogóle nic nie wiedziałam o tym mieście. Może tylko coś nie coś o saunach. I muminkach, oczywiście.
Od muminków zaczął również nasz 'happy guide'. Zapytał się:
"Kto zna Muminki?"
"My!" - wykrzyczałyśmy z Olgą i Pauliną. I tylko my. Okazało się, że Muminki jednak nie są aż tak bardzo znane na świecie jak nam się wydawało. Reszta grupy nie wiedziała co to.



Musiałyśmy oczywiście dowiedzieć się gdzie można kupić gadżety z tymi postaciami. Okazało się, że w Finlandii Muminki są własnością jednej firmy i w samych Helsinkach są tyko dwa sklepy z przedstawicielami tej bajki. Nie znalazłyśmy pamiątek tego typu nigdzie indziej. Za to w Szwecji można kupić je w każdym sklepie np,.: na Gamla Stan (Sztokholm).



Kilka zdjęć surowej architektury Helsinek:





Finowie w czasie rosyjskiej okupacji byli zmuszani do budowania w jej stylu. Przemycali jednak narodowe elementy i dzięki czemu wyszło coś zupełnie nowego - rosyjski romantyzm. Na wielu budynkach widać elementy natury, tak ważnej dla Finów.









Budynek parlamentu.

Dworzec. Widać ogromne wpływy Rosjan.



Najważniejszym budynkiem Helsinek jest Katedra Luterańska. Każdy kto był w Helsinkach musiał ją zobaczyć. W czasie pisania tej notki dotarło do mnie, że nigdy nie weszłyśmy do środka. Nie mam pojęcia czemu o.o




Nie weszłyśmy do środka, ale za to jedna z koleżanek wpadła na pomysł, żeby koniecznie zobaczyć jakis pomnik z rurek. I gnałysmy chyba ze 3km tylko po to żeby zobaczyć to:


Szczęśliwie to mój blog i mogę sobie tu pisać co chcę i dlatego nawet nie będę szukać w necie co to za badziewie. Ale podobno ważne.
Dzięki Bogu, spotkało nas przy tych rurkach coś fajnego. Mianowicie chłopak ćwiczył rzuty frisbee obok nas i w końcu zapytał się skąd jesteśmy i co tu robimy. Po krótkiej rozmowie polecił nam knajpkę. Jeśli miescowy poleca sam z siebie jakieś miejsce to byłybyśmy głupie jeślibyśmy nie sprawdziły co to jest. I rzeczywiście nie zawiodłyśmy się.
Kawa i ciastko były pyszne, miejsce klimatyczne a obsługujące dziewczyny super miłe :)





Kolejnym ważnym punktem na turystycznej mapie Helsinek jest cerkiew prawosławna. Bardzo ładna w środku.



Najbardziej znanym kościołem jest jednak rock church - Temppeliaukio. Jedyny w swoim rodzaju, wykuty w granitowej skale pod koniec lat 60.



W Helsinkach byłyśmy 30 kwietnia. Dla Finów, zwłaszcza studentów jest to duże święto, zwane Vappu. Najłatwiej porównać je do juwenaliów, tylko takich na większą skalę. Większość studentów zakłada specjalne spodnie, dzięki którym zaznaczają do której organizacji należą. Wszyscy zaś mają białe a la marynarskie czapki, które dostali na graduacji liceum. Punktem kulminacyjnym imprezy jest odświętne założenie takiej czapki pomnikowi stojącemu po środku fontanny w centrum miasta.
Wiele osób kupuje też balony lub przebiera się za różne postacie.












Ciekawostka:
Znalazłam kilka takich oto biur - niby zwykłe, w bardzo fajnym skandynawski stylu, ale jednak inne - bo założone w miejscu, gdzie powinien być sklep lub punkt usługowy. Każdy może zajrzeć i zobaczyć co robią ludzie z firmy. Ośmieliłam się zrobić zdjęcie tylko pustego biura ;)



Helsinki były przed ostatnim punktem naszej szalonej wyprawy. Po nocy spędzonej na promie miałyśmy jeszcze cały dzień w Sztokholmie. Ale to już w kolejnym poście :)


A. I jeszcze na koniec kawałek niespodziewanie dobrego koncertu z promu. Kocham tego kolesia!!
(wskazówka - proszę odtworzyć filmik z przyciszonym dźwiękiem, bo jest on naprawdę okropny.)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz